„15 września 2023 media światowe obiegła informacja, iż w ciągu 48 godzin na włoską wyspę Lampedusa przybyło 7000 imigrantów, głównie z Tunezji. Liczba mieszkańców wyspy to ok. 6000 osób, a centrum przyjmowania migrantów może przyjąć najwyżej 400 osób. Władze lokalne ogłosiły stan wyjątkowy, a na wyspę przybyła premier Włoch Giorgia Meloni oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.”[1]

Na start pytanie: czy imigrant i uchodźca to to samo? Potocznie używa się te słowa jako synonimy. Jednak:

 

Imigranci to osoby przybyłe z zagranicy do kraju w celu osiedlenia się (zamieszkania na stałe) lub na pobyt czasowy, a uchodźcy to osoby, które musiały opuścić teren, na którym mieszkały ze względu na różnego typu prześladowania i wynikające z tego zagrożenie życia, zdrowia, bądź wolności. Zatem nie każdy imigrant to uchodźca, ale uchodźca to imigrant.

Prosty przykład: Polak pracujący w Londynie to imigrant, a obywatel Ukrainy, który wyjechał z ojczyzny w wyniku konfliktu zbrojnego to uchodźca. Rzucającą się w oczy różnicą jest ładunek emocjonalny jaki towarzyszy tym decyzjom. Wrzucanie zatem wszystkich „obcych” do jednego worka jest świadectwem braku wiedzy, lub po prostu pewnej znieczulicy.

A teraz liczby:

Szacuje się, że w 2023 r. w naszym kraju łączna liczba imigrantów mieściła się w przedziale 3,5 – 4 mln osób. Według wiarygodnych danych GUS (kwiecień 2023) cudzoziemców wykonujących pracę w Polsce było 982,2 tysięcy. Udział cudzoziemców w ogólnej liczbie wykonujących pracę wyniósł 6,4 % porównaniu do stycznia 2022 r. udział ten wzrósł z poziomu 1,2%. Przyrost jest imponujący.
Obcokrajowcy wykonujący pracę w Polsce, w kwietniu 2023 r. pochodzili z ponad 150 państw. Najliczniejszą grupą obcokrajowców byli obywatele Ukrainy, których na koniec kwietnia 2023 r. było 687,3 tys. Oprócz nich pracę w Polsce wykonywały osoby posiadające obywatelstwo m.in. białoruskie, gruzińskie, indyjskie, mołdawskie i rosyjskie.
Szacuje się, że aktualnie 60-75% imigrantów w Polsce stanowią Ukraińcy. Przyczynę dobrze znamy.

Spójrzmy szerzej, liczba migrantów rośnie sukcesywnie na całym świecie. W roku 2020 aż 280 mln osób mieszkało poza swoimi krajami pochodzenia co najmniej rok. W odniesieniu do 1990 r. liczba migrantów wzrosła o 83,4%. W samej UE końcem 2021 r. mieszkało poniżej 10% ogólnej liczby światowych uchodźców, a końcem 2022 r. (w wyniku wojny w Ukrainie) ponad 20%. To wielka zmiana! Realnie jest to jednak tylko 1,5% całkowitej liczby ludności UE.

Faktem jest, że w niektórych krajach świata przebywa duża liczba uchodźców, nie jesteśmy tu jednak pierwszym wyborem. Większość uchodźców z Afryki i Azji przenosi się do krajów sąsiadujących z ich ojczyzną, a nie do Europy.

Wróćmy na nasze podwórko. Przyjmuje się, że za kryzysową sytuacją na granicach UE stoją niespójności polityki migracyjnej, a za nie z kolei odpowiada niechęć polityków do ustalenia wspólnej polityki i konkretnych działań. Czy wystarczy to do postawienia tezy: za wszystko winę ponoszą politycy? To, co się dzieje na granicach UE, czy szerzej na granicach państw wysoko rozwiniętych

(i postrzeganych jako stabilne ekonomicznie, np.: USA) to skutek. Myśląc jednak globalnie i długookresowo ważniejsze są przyczyny!

Kiedy spojrzymy na powody migracji to motorami takich decyzji milionów ludzi są aspekty ekonomiczne. Ta „proza życia”, bardzo jednak wpływająca na jego sens i smak: wyższe płace, lepsze możliwości zatrudnienia, wyższy standard życia i możliwości edukacyjne. Przyczyny uchodźctwa to z kolei głownie konflikty zbrojne, ale również rasizm, odmienność: religijna i w zakresie poglądów politycznych i społecznych.

W wielkim uproszczeniu widzimy zatem, że to nierówności ekonomiczne oraz brak tolerancji i szacunku dla drugiego człowieka są przyczynami tych wielkich ruchów ludzi. I decyzji, które podejmują i które nie są dla nich samych łatwe. Schodząc z teorii do praktyki: człowiek podejmuje decyzję, że zostawia to co ma i rusza w nieznane, że to jedyna droga, aby żyć lepiej, albo przeżyć po prostu. Przed osądzeniem i wygłoszeniem własnej opinii na temat imigrantów, lub co ważniejsze, uchodźców, wejdź w ich buty. Teraz, dziś, spakuj to co najważniejsze, zabierz tyle ile możesz unieś i zastanów się jak z zasobami które masz przenieść się o 1000 km. W stresie, pod presją i bez pewności co cię spotka w tym nowym miejscu. Może świetne propozycje pracy i ludzka życzliwość, a może zamknięty obóz z ograniczonymi prawami w zakresie egzystencji i nieokreśloną w czasie perspektywą załatwienia spraw administracyjnych. Może spędzisz tam miesiąc, a może trzy lata. Takie praktyki, uznawane za łamanie praw człowieka stosuje np.: Australia w stosunku do nielegalnych imigrantów z Polinezji. Ludzi, którzy uciekają, bo podnoszący się stan wody w oceanie zalewa ich wyspy. Wyobrażasz sobie? Uciekasz przed powodzią, a trafiasz do getta.

Jeśli zatem jedne kraje, np.: kraje Globalnego Południa będą dalej biednieć, dochód na mieszkańca będzie w nich coraz niższy, a perspektywy ekonomiczne będą kiepskie, to kolejne grupy ludzi będą inspirowane do ruszenia w poszukiwanie lepszego życia.

 

Podobnie, jeśli w niektórych krajach z powodu zmian klimatu pojawią się susze, zalew dużych terenów, lub stale nawracające ekstremalne zjawiska pogodowe ich mieszkańcy zostaną zmuszeni do poszukiwania innych miejsc do życia.

Jeśli uważasz więc, że to politycy są przyczyną, lub odpowiadają za rozwiązania, a sam czujesz się tylko biernym obserwatorem i twórcą komentarzy – pomyśl.  Każdy z nas współtworzy rzeczywistość, w której żyjemy. Dziś naprawdę żyjemy w globalnej wiosce i mamy wpływ, może pośredni ale jednak na wiele spraw. Zatem: kolejny nieprzemyślany zakup taniej, mało potrzebnej rzeczy wzmacnia korporacje i ich model biznesowy, który może być oparty na wyzysku (obejrzyj np.: „Chiny w kolorze blue” https://www.youtube.com/watch?v=NGXcUFVUSq4 ). Nieprzemyślane gospodarowanie zasobami, np. korzystanie z auta zawsze i wszędzie przekłada się na degradację środowiska. Znasz to, wiesz co robić.

Faktem jest też, że w najbliższej perspektywie ruchy migracyjne będą się nasilały. Dla nas to zadanie: potrzebujemy mądrych społeczeństw które potrafią „zagospodarować” ludzi, którzy do nas przybędą. Tolerancja, otwartość i dialog dadzą nam w tej sytuacji więcej niż najwyższe mury. Każdy mur można sforować. A w trakcie forsowania złość, frustracja i determinacja rośnie. Zastanawiajmy się raczej nad innymi rozwiązaniami.

 

Witajcie w tym nowym, zmieniającym się świecie. Pamiętacie chińskie porzekadło: „Obyś żył w ciekawych czasach”? Spełniło się.

Facebook
Scroll to Top
Skip to content