Do kogo nie przyszedł święty Mikołaj? A może ściślej – komu nie przyniósł prezentu, bo sama wizyta tego jegomościa dla wielu osób ma mniejsze znaczenie.


Pierwsza myśl – tym niegrzecznym! Bez względu na to czy jesteśmy już „duzi” czy jeszcze „mali” dobrze wiemy, że Mikołaj do niegrzecznych dzieci nie przychodzi. Takie krnąbrne istoty mogą liczyć najwyżej na rózgę!


Wygląda zatem na to, że mamy na świecie bardzo wiele „złych dzieci”. I nie chodzi nam o to, że inne wyznania nie świętują tak jak chrześcijanie, bo w krajach zachodnich także dzieci wychowane w kulturze np.: islamu lub innych również mogą się spodziewać świątecznych lub mikołajkowych podarków. Od wielu już dekad ta chrześcijańska tradycja nawiązująca do darów składanych przez Trzech Króli, lub jak chcą inni do szczodrych działań biskupa Miry – Mikołaja przestała być elementem chrześcijańskiego obrządku świąt Bożego Narodzenia, a stała się komercyjnym elementem tego okresu w grudniu. 
A za największy paradoks może uchodzić to, że wywołany już tu biskup Mikołaj, późniejszy święty wsławił się pomocą dla biednych, tymczasem świąteczne i mikołajkowe prezenty to ewidentnie domena bogatych społeczeństw.


Badania ankietowe pokazują, że w Polsce bieżący rok, to czas „świątecznego zaciskania pasa”. Planujemy wydać na święta od 600 zł do 1000 zł i jest to dużo oszczędniejsze podejście do świętowania, bowiem w rekordowym 2021 roku statystyczna polska rodzina wydała na zakupy świąteczne, w tym prezenty, średnio 2 129 zł i było to o 11% więcej niż w roku poprzednim. Czy to oznacza, że zastopowaliśmy komercję i przekierowaliśmy uwagę na zagadnienia duchowe? Nic na to nie wskazuje, bowiem głównym powodem ograniczenia okołoświątecznych wydatków są wysokie koszty życia, inflacja i brak wystarczających funduszy.


Rekordzistami w wydatkach świątecznych są oczywiście Amerykanie. Krajowe wydatki na zakupy produktów świątecznych, ozdób i prezentów szacuje się na 942 – 960 miliardów dolarów. Statystycznie 84% obywateli USA planuje zakup podarków dla rodziny i przyjaciół, a średnie wydatki na ten cel to 823 dolary na osobę. Jeśli przypomniało Wam się w tej chwili polskie porzekadło „zastaw się, a postaw się” to Amerykanie realizują je właśnie w czasie świat Bożego Narodzenia! Dane od operatorów kart kredytowych pokazują, że 31% Amerykanów, którzy za prezenty i oprawę świąteczną zapłacili kartami kredytowymi spłacali te wydatki ponad 10 miesięcy. Szaleństwo, prawda?


Zauważcie jednak, że i w Polsce jak i w innych krajach, w tym USA, a może nawet głównie ten czas przed Bożym Narodzeniem to okres niesamowitych wzrostów przychodowych w sklepach, bowiem machina marketingowa nakłada na nas wielką presję, której głównym motorem jest teza, że magię świąt się kupuje. Wielką, osobistą mądrością jest zachować w tej rzeczywistości umiar. A jeszcze większą nauczyć go własne dzieci. Jest to niezwykle trudne, bowiem można odnieść wrażenie, że kupowanie podarków nie jest już głosem serca, chęcią sprawienia autentycznej przyjemności wybranej przez nas osobie, a raczej przymusem, który z przyjemnością nie ma nic wspólnego. Dowodem na to może być liczba prezentów nietrafionych, lub zupełnie niedopasowanych do osoby obdarowanej. 
Może już czas na refleksję? Czy naprawdę kolejny zakup w błyszczącym papierze przyniesie nam spokój, radość i szczęście? Czy podarowanie komuś zestawu upominkowego przełoży się na lepsze relacje? I jak te komercyjne działania wpłyną na świat?


Niemal 10% ludzi na świecie żyje w skrajnym ubóstwie: ich dochody nawet nie przekraczają 1,9 dolara na dzień, a to około 8 zł na dzień a 240 zł na miesiąc.
W samej Polsce jest już 1,8 miliona osób, które żyją w ubóstwie, czyli niemal 5% ludzi w naszym kraju. Dla polski skrajne ubóstwo to konieczność przeżycia za 23 złote dziennie. To pieniądze na wszystko: opłaty, ogrzewanie, jedzenie, leki.
To takie osoby widział biskup Mikołaj z Miry! To dla nich zbierał podarki i osobiście, pod osłoną nocy zanosił je na próg ich domów. Jak to się stało, że dziś mówienie o biedzie innych to „faux pass” i psucie atmosfery?


Wiemy, że trudno jest dziś wyrwać się z marketingowego koła, albo niespodziewanie poinformować swoje dziecko, że prezent trafił do kogoś kto bardziej potrzebuje. Zachęcamy jednak do spojrzenia szerzej i dostrzeżenia innych.
Może jednak znajdziecie sposób na to, żeby choć kilka procent od kwot które planowaliście przeznaczyć na prezenty przekazać dla innych? Nie ma znaczenia czy przekażesz rzeczy, jedzenie czy pieniądze. Nieco skromniejszy prezent nic nie zmieni. Kilkanaście złotych może zmienić czyjeś życie.

 

Zostań Świętym Mikołajem.

Facebook
Scroll to Top
Skip to content